Czy Francja dąży do zniszczenia publicznej służy zdrowia?
12 lipca 2021 roku prezydent Emanuel Macron wygłosił przemówienie, podczas którego pracownicy służby zdrowia dowiedzieli się, że 15 września, jeżeli nie przyjmą eksperymentalnego preparatu zwanego szczepionką przeciwko Covid-19, zostaną zawieszeni w obowiązkach i mogą nie wracać do pracy.
Salowe, pielęgniarki, farmaceuci, naukowcy, lekarze pierwszego kontaktu, psychologowie, fizykoterapeuci, dietetycy, ratownicy, dentyści, technicy laboratoryjni, logopedzi, podolodzy, chirurdzy, radiolodzy, położne, ergoterapeuci, anastezjolodzy, kardiolodzy, pracownicy administracyjni placówek służby zdrowia oraz strażacy - wszyscy oni musieli pożegnać się z możliwością zarobkowania - z dnia na dzień wstrzymano im pensję, stracili przepracowane nadgodziny, prawo do urlopu i świadczeń, zabroniono im wstępu do miejsca pracy.
Dokładna ich liczba jest nieznana ale szacuje się, że jest ich od 15 do 50 tysięcy. Niektórzy złożyli wypowiedzenie, inni zmienili zawód, wielu poszło na zwolnienie. Pozostali od niemal roku pozostają zawieszeni w obowiązkach. Ci, których wcześniej oklaskiwano z balkonów, którzy pracowali bez wytchnienia, bez masek, ubrani w worki na śmieci, którzy dali z siebie wszystko na początku pandemii zostali okrzyknięci antyszczepionkowcami, zwolennikami teorii spiskowych, złymi obywatelami. Niektórzy próbowali dochodzić swoich praw sądownie, ale wygrane sprawy można policzyć na palcach jednej ręki.
Kiedy oficjalnie było już wiadomo, że preparaty przeciwko Covid-19 nie chronią przed zachorowaniem, opozycja kilkukrotnie składała wniosek o przywrócenie zawieszonych pracowników do pracy i za każdym razem minister zdrowia odmawiał, podpierając swoją decyzję negatywną opinią HAS (Najwyższa Izba Zdrowia). Co więcej, podczas fali wariantu Omikron, zakażeni koronawirusem zaszczepieni medycy proszeni byli o stawienie się w pracy, ponieważ brakowało personelu (sic!).
Francuska publiczna służba zdrowia jest w sytuacji krytycznej. Tzw. piąta fala nie była falą koronawirusa, ale falą masowych rezygnacji personelu medycznego. Tragiczne warunki szpitalne, brak personelu, łóżek, technokratyzacja i dehumanizacja opieki zdrowotnej - wielu nie wytrzymało presji. W ciągu ostatnich miesięcy zamknięto kilkadziesiąt oddziałów szpitalnych, ograniczono dostęp w godzinach nocnych do oddziałów ratunkowych. Kryzys trwa od początku rządów Macrona - od czasu jego pierwszej kadencji zlikwidowano we Francji 17 600 łóżek szpitalnych, z czego 5 700 w czasie pandemii. Można zadać sobie pytanie: czy niszczenie publicznej służby zdrowia jest celowe?
Informacje przygotowała: https://twitter.com/AnnaChrolowska
Źródła: