Jak zrobić przekręt klimatyczny, bazując na przekręcie kowidowym?
Potrzebujemy do tego kilku składników.
NIEWERYFIKOWALNY PRZEKAZ PROPAGANDOWY:
Niewidzialny wirus zabija, wyżera płuca, skraca penisy etc. Wystarczy kilka ustawek z trumnami na wzór Bergamo, karetki czekające przed zapchanymi szpitalami, płaczliwe świadectwa spod respiratora nawróconych szurów płaskoziemskich i panika ludu gotowa. Gorzej z klimatem, bo jak przekonać gościa, który ma 20 stopni za oknem w środku lata, że pół planety płonie z powodu globalnego ocieplenia? Do tego potrzeba kilku myków:
Po pierwsze – przekaz medialny: płonące lasy, katastrofy klimatyczne, powodzie etc. To wszystko można dzisiaj wyprodukować, nie ma problemu. No tak, ale przecież łatwo to też zweryfikować: wystarczy, że taki Janusz z Grażyną pojadą do Grecji i stwierdzą, że „zaraz, przecież ta Grecja to aż tak nie płonie, jak nam mówili?”. Wrzuci potem taki Janusz nieprzyjaznego klimatycznie posta na fejsa czy tłitera i problem gotowy. No bo Janusz przecież był, widział, nie spalił się, więc można mu zaufać. Zwłaszcza, gdy się Janusza zna osobiście. No bo Janusz z Grażyną w dobie moralnego upadku dziennikarstwa to tacy już właściwie dziennikarze są. Zwłaszcza, że na media głównych nurtów, które stały się zwykłą propagandową tubą, trudno już dzisiaj liczyć. Nie jest to zatem takie proste i sam zoom na katastrofę czy pożar na drugim końcu świata nie wystarczy. Trzeba zamknąć usta świadkom, którzy mogliby się wygadać i naruszyć wiarygodność propagandy. Jak to zrobić?
Po pierwsze ograniczyć swobodne przemieszczanie się, żeby Janusz z Grażyną już sobie tak bezkarnie nie podróżowali po świecie i nie wypisywali głupot w internetach. Zakusy na to są – jak wiemy, samolot i samochód nie sprzyjają klimatowi i według Agendy 2030 powinien stać się luksusem. No a 15-minutowe miasta to już w ogóle geniusz: każdy będzie siedzieć na tyłku w swojej dzielnicy/getcie i bez przepustki sanitarnej się z niego nie ruszy. Jak się okaże, że wejdziemy w dobę permanentnych pandemii, to choćbyś był i szczepanem-recydywistą, nigdzie nie pojedziesz, bo się będziesz zwyczajnie bał, albo ci nie pozwolą pod dowolnym pretekstem, choć nadal oficjalnie powinieneś móc, bo się zaszczepiłeś. Ech…. - skoro ludzie łyknęli, że mimo czterech dawek cudownej szczepionki, która miała powstrzymać wirusa, nadal muszą nosić maski i zachowywać dystans, łykną i to, że mimo wielokrotnego zaszczepienia lepiej, żeby zostali w swoim 15-minutowym mieście.
Jedziemy dalej – powiedzmy, że uda się ograniczyć globalne ruchy ludzkie, pozostaje problem komunikacji. Przecież zawsze kumpel z kraju, w którym według przekazu medialnego panuje klimatyczny armagedon może wam powiedzieć przez łocapa, że ma 20 stopni w cieniu i nie wie, o jakiej katastrofie ty mówisz. No i jak tu odebrać głos takiemu niepoprawnemu politycznie koledze?
Oczywiście cenzura. We Francji wszystkie partie polityczne z wyjątkiem Zgromadzenia narodowego i Republikanów zgłosiły propozycję ustawy ograniczającej w mediach klimatosceptycznej narracji
(https://reporterre.net/Climatoscepticisme-dans-les-medias-des-deputes-planchent-sur-une-loi).
Jeśli to przejdzie, to z mediów nie dowiesz się już, że ocieplenie klimatu to ściema, bo będzie to uregulowane prawnie. Jeśli to wejdzie we Francji, to będą zakusy na wprowadzenie podobnego prawa w całej Unii Europejskiej. Francja na chwilę obecną przoduje w upadku demokracji, warto więc patrzeć, co się na tym eksperymentalnym poletku dzieje.
Pozostają media społecznościowe i osobista komunikacja wszelkiego rodzaju.
25 sierpnia wchodzi w Unii Europejskiej zapowiedziane przez komisarza Thierrego Bretona prawo zwalczania dezinformacji. Także na tym polu wkrótce też będzie pozamiatane. A rozmowy prywatne? A jaki to problem uciąć rozmowę telefoniczną czy przez komunikator, jeśli zejdzie ona na szkodliwe tory denializmu klimatycznego?
Wygląda więc na to, że są realne zakusy na stworzenie globalnej wirtualnej rzeczywistości, trochę jak z katastroficznych filmów amerykańskich, jedynej, do której będziemy mieć poznawczy dostęp. Pozostaje kwestia, jak przymusić do ratowania planety człowieka, który ma latem 15 stopni za oknem i wcale się nie boi, że zaraz spłonie?
Tu z pomocą przychodzi kręcony w kowidzie punkt drugi, czyli SOLIDARNOŚĆ jako podkładka pod wszystko. Jak ci powiedzą, że pół planety płonie i uratuje ją tylko kolektywne działanie w imię solidarności, to co, odmówisz? Nie przesiądziesz się na rower, bo Grek czy inny Włoch umiera z gorąca? Nie ZASZCZEPISZ, bo w Kanadzie czy Australii szaleje potworna epidemia?
Szczepiliśmy się, żeby ratować babcię i dziadka przed kowidem, pal licho, że wszyscy i tak się pochorowali, nikt po fakcie nie łączył kropek, nie wyciągał pierwotnych argumentów, nie podtykał ich pod nos decydentom. Przepraszam, są tacy, co wyciągają i podtykają, jest ich jednak stanowczo za mało, a z resztą, teraz zajmujemy się już czym innym. Teraz walczymy z klimatami.
Sytuacja jest rozwojowa i nie wygląda dobrze. Test kowidowy obnażył ludzkie słabości: głupotę, łatwowierność, bierność, uległość, brak logicznego myślenia i podatność na najbardziej nawet absurdalną propagandę. Zakończę jednak pozytywną nutą: czas działa na niekorzyść klimatystów i klimatycznego oszustwa. A czas to wiele niespodziewanych zdarzeń, które mogą pomieszać im szyki.
Pamiętajmy: gutta cavat lapidem non vi, sed saepe cadendo.
Z pozdrowieniami dla denialistów.
Znakomity tekst! Myślę, że warto mocniej podkreślić przymusową rezygnację z pojazdów spalinowych. Jeśli zostaną niebawem obłożone wysokimi podatkami, to radykalnie ograniczona zostanie zdolność do przemieszczania się. Ciekawe, czy stać będzie wszystkich na zakup „elektryka”? Pozdrawiam!
Pani Anno, pozytywną nutą, na którą nam pozwolą, to będzie co najwyżej happy-end po masażu. To zawsze osłabia ducha walki. :-)
Czas z pozoru działa na ich niekorzyść, bo jeden z podstawowych mechanizmów okna overtonowskiego brzmi "pchaj i luzuj". Teraz jesteśmy w fazie luzowania po bardzo silnym dopychaniu kolanem; nasze mózgi właśnie teraz przesuwają granicę akceptacji i ukorzeniają ją mechanizmem potwierdzenia poprawności narracji.
Tak naprawdę jesteśmy w fazie bardzo szybkiego przebudowywania prawodawstwa i akumulacji nowych środków (w tym algorytmów rozpoznawczych AI, wdrażania cyfrowej waluty itp). Przebudowuje się też system trójwładzy w kierunku ograniczenia veta władzy sądowniczej (Chiny, Rosja, Francja, Izrael,...); prawo obywatela zaczyna być papierowe.
...Nie tylko ZEA rozpoczęło budowę liniowych 15-minutowych miast; USA także. Wpierw pomyślałem: "ale zjebstwo; to nie przejdzie). Jednak nie wydaje się setek miliardów na z góry głupi plan. Długo analizowałem logistykę zjawiska i zastanawiałem się dlaczego. I - gdy dotarła do mnie zmiana struktury posiadania gruntów rolnych i zasobów - zrozumiałem. Ten plan jest majstersztykiem; liniowe miasta będą wszędzie i podzielą grunty na szachownicę. Z takiego systemu nie ma ucieczki "na zielone"; jest jedynie kibucowa przepustka dla robotnika, który w danym sektorze będzie zbierał paprykę.
...rozmawiamy teraz o rzeczach odległych o 2-3 pokolenia.