Wbrew powszechnemu niezrozumieniu pojęcia kompleksu Edypa, niemowlęta wcale nie pragną "sypiać ze swoją matką". Jest ku temu bardzo prosty powód: noworodek nie jest świadomy ani tego, że jego matka to jego matka, ani a fortiori tego, że można z kimkolwiek "sypiać". Niemowlęta mają świadomość istnienia czegoś, co sprawia, że jest im dobrze i chcą być blisko tego "czegoś", ponieważ zwyczajnie jest im wtedy dobrze. Jednak socjalizacja dziecka – jego wejście w świat i podjęcie życia społecznego – wymagają oderwania się od tego "czegoś", co sprawia, że czuje się ono dobrze – czyli oderwania się od matczynego łona.
To właśnie rolą ojca jest zapoznanie dziecka ze wszystkim, co stanowi odrębność od pierwotnego i fuzjonalnego świata matki. Niepowodzenie w tym hetero-normatywnym dialektycznym procesie socjalizacji skutkuje psychozą (fenomenologiczna definicja psychozy: dyfuzja tożsamości). To niepowodzenie w dostępie do hetero-normatywności – będące pierwszym krokiem ku psychozie i dyfuzji (rozmyciu) tożsamości – można sprowokować, hakując mechanizm edypalny. Zbudowanie hierarchicznej, mimetycznej i stereotypowej rzeczywistości nie będzie możliwe bez ustalenia stałych tożsamościowych różnic i ram, ktore jest warunkiem ustabilizowania pojęć. Psychika musi zatem nauczyć się dyscypliny i przestrzegania granic ("jestem mężczyzną, a nie kobietą", "jestem rodzicem, a nie dzieckiem").
Najprościej rzecz ujmując, kompleks Edypa to proces, dzięki któremu uczymy się znosić frustrację i rezygnować z podejścia "chcę wszystko natychmiast" – innymi słowy: uczymy się rezygnować z „całości”. Jest to etap wychowawczy, przez który potrzebuje przejść mózg po to, aby nauczyć się tolerować fakt, że pragnienia nie są zaspokajane w pełni i natychmiast. Ten psychospołeczny mechanizm, nazywany „opóźnioną gratyfikacją”, nie jest czymś naturalnym – co widać po krzyku niemowlęcia, wynikającym z frustracji, że jego potrzeba nie jest natychmiast i w pełni zaspakajana. Tej zdolności do rezygnacji z „kaprysów” trzeba się nauczyć, ponieważ jest ona warunkiem normalnej ludzkiej socjalizacji. Socjalizacja polega na tolerowaniu jedynie częściowej przyjemności i sublimowaniu pożądania poprzez akceptację odroczenia poczucia satysfakcji w czasie, co wprowadza człowieka w zdolność do pracy.
Praca jest synonimem cierpliwości, czyli przyswojenia mechanizmu opóźnionej gratyfikacji. Jest opanowaniem instynktów, emocjonalnego napięcia i kontrolą nastrojów. Aby zniszczyć społeczeństwo w sposób pośredni – używając neuro-hackingu i tzw. inżynierii społecznej negatywnej (patrz poniżej:
wystarczy je „odedypalizować” i w ten sposób przekształcić wszystkich jego członków w niedojrzałe, narcystyczne jednostki podobne do nadpobudliwych dzieci niezdolnych do cierpliwości, koncentracji i pracy, nietolerujących opóźnionej gratyfikacji – jednostki, które staną się impulsywnymi, niekontrolującymi się socjopatami, a nawet pozbawionymi zdolności do mimetyzmu „autystami”.
Najbardziej zwięzłym modelem kompleksu Edypa jest to, co Jacques Lacan nazwał „metaforą Imienia-Ojca”. Mówiąc wprost – abstrakcyjny obiekt (słowo, element znaczący), Imię-Ojca, musi zająć miejsce konkretnego obiektu, ciała Matki (jako obiektu pożądania dziecka). Pierwszym obiektem niemowlęcego pożądania, pierwszym obiektem cielesnego przywiązania małego człowieka jest opiekuńcze i karmiące go ciało. Normalna socjalizacja dziecka wymaga od niego rezygnacji ze ścisłej więzi z tym realnym, emocjonalnym obiektem – jego, w pewnym sensie, pierwszą miłością – i przekierowania uwagi i pragnienia na abstrakcyjny, bardziej odległy i złożony obiekt symboliczny. W ten sposób uczy się ono rozróżniać rzeczy i słowa – co jest warunkiem dostępu do języka i kultury.
Mechanizm ten przeżywany jest jako siłowe odebranie, praca, cierpienie. W rzeczywistości polega on na wykorzenieniu się z matczynego ciała i ponownym zakorzenieniu w ojcowskim logosie (porządku) i jego legalistycznej siatce życia. Matczyne łono obiecuje natychmiastowe i całkowite zaspakajanie pragnień – to świat kaprysów. Musimy jednak z niego zrezygnować po to, aby nauczyć się pożądać czysto mentalnego zewnętrznego obiektu – innymi słowy, aby nauczyć się pożądać i identyfikować z dyskursem, który zbudowany jest ze sztywnego – podlegającego regułom i gramatyce – materiału semantycznego. Przejście od cielesnych emocji do beznamiętności Słowa i Pojęcia, to właśnie mechanizm, podlegającej standardom, sublimacji.
A contrario – to co zaleca Maurice Godelier – usunięcie Imienia-Ojca z Kodeksu Cywilnego oznaczałoby zakorzenienie jednostki w przedjęzykowym, przedspołecznym, przednormatywnym, nieuporządkowanym i histerycznym życiu wewnętrznym (w etymologicznym sensie matczynego łona). To zjawisko desymbolizacji, czyli destrukturyzacji i regresji psychicznej do stanu płodowego (ale w dorosłym ciele), leży u podstaw wszystkich patologii, które pojawiły się w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku.
Lucien Cerise “Neuro-Pirates”, ed. Kontre Kulture, 2016