Technika infiltracji poznawczej
na przykładzie sprawy Dutroux i tezy o istnieniu siatki satanistyczno-pedofilskiej
W demokracji, aby zdyskredytować niewygodną tezę, używa się metody zwanej infiltracją poznawczą (infiltration cognitive). Polega ona na ataku frontalnym w postaci tzw. fact-checkingu, czyli bezpośredniej krytyce danej teorii przez osoby przedstawiane jako “eksperci”, przy jednoczesnym puszczeniu w ruch machiny tzw. trollingu, mającej na celu utopienie jej w masie absurdalnych “płaskoziemskich” idei po to, aby zdyskredytować tezę i wrzucić jej autora do szufladki z teoriami spiskowymi. Do tego celu używa się zarówno profesjonalnych “klaunów”, którzy w odpowiednim momencie puszczają w ruch jakąś absurdalną tezę oraz drobnych trolli, których zadaniem jest ją powielić i podkoloryzować - obie grupy należą do tzw. wzbudzonej opozycji (opposition suscitée).
Zdaniem belgijskiego dziennikarza Erica Verhaeghe, autora Courrier des Stratèges, technikę infiltracji poznawczej zastosowano min. do zdyskredytowania tzw. antyszczepionkowców w przypadku pandemii koronawirusa. Użyto jej również do podważania wiarygodności tezy o istnieniu we Francji i Belgii siatki pedo-pornograficznej. Zrobiono to, wprowadzając do teorii jej istnienia elementu satanistycznego.
Pod koniec lat 90-tych zaszłego stulecia we Francji i Belgii głośno było o tzw. “aferze Dutroux”. W skrócie historia wyglądała tak: W piwnicy bezrobotnego Marka Dutroux, żyjącego w okolicy belgijskiego miasteczka Charleroix 17 sierpnia 1996 roku odkryte zostają ciała dwóch ośmioletnich dziewczynek, Julie Lejeune i Melissy Russo. Dutroux, będąc osobą bezrobotną, posiada 8 domów, a na jego konto regularnie wpływają pokaźne sumy pieniędzy (dochodzące do kilkudziesięciu tysięcy euro). Policja odkrywa, że dwa dni po zniknięciu dziewczynek ponad rok wcześniej, niejaki Nihoul, bogaty właściciel brukselskiego klubu dla swingersów, dostarczył Markowi Dutroux pigułki ekstazy. W samochodzie Dutroux, podobnie jak i w jego domu, znalezionych zostaje 400 różnych śladów ADN. Ponieważ elementy te wskazują na potencjalne powiązania oskarżonego z siatką pedofilską, policja poszukuje ewentualnych świadków. Zgłasza się niejaka Regina Louf, która zeznaje, że jako nastolatka, prostytuowana przez rodziców, dostała się w ręce siatki pedofilskiej, była świadkiem zabójstw dzieci i zaświadcza, że oprócz wielu belgijskich notabli, Marc Dutroux również brał udział w orgiach pedofilskich, na których była obecna. Robi się gorąco, społeczeństwo manifestuje duże zainteresowanie sprawą i domaga się prawdy. Belgijski wymiar sprawiedliwości postanawia wyciszyć sprawę i w tym celu puszcza w ruch machinę infiltracji poznawczej w celu zdyskredytowania świadka. Dziennikarze (dzisiejsi fact-checkerzy) zaprzeczają, jakoby zeznania Louf były potencjalnie możliwe, nazywają ją niezrównoważoną mitomanką. Jednocześnie zostanie rzucona i szybko podchwycona teza o siatce pedofilsko-satanistycznej, która staje się pożywką do wytworzenia wokół świadka atmosfery szaleństwa, mistycyzmu i tym samym braku wiarygodności. Mimo faktu, że 10-15 lat później pojawiły się dowody świadczące o wiarygodności zeznań Reginy Louf, sprawa została definitywnie pogrzebana.
Zdaniem Erica Verhaeghe w dzisiejszym świecie informacji i dezinformacji bardzo ważne jest, aby zachować ostrożność i nie powielać bezmyślnie niezweryfikowanych, nieopartych na źródłach tez, ponieważ, robiąc to, nieświadomie stajemy się agentami jej twórców - agentami kasty rządzącej.
Źródła :